26 kwietnia 2015

Czy ja rzeczywiście jestem kobietą?

Tytuł: Transformers
Reżyser: Michael Bay
Gatunek: Akcja, Sci- Fi







Film oglądałam już strasznie dawno temu, ale postanowiłam do niego wrócić. Sama nie wiem czemu. Czasami mam takie "zachcianki" filmowe i muszę włączyć sobie konkretny film. W każdym razie, w ramach odpoczynku, postanowiłam sobie zrobić maraton Transformersów. Oczywiście zaczęłam od jedynki, która jest chyba najlepsza z całej serii. Zacznę może od wyjaśnienia tytułu postu - oglądam filmy dla facetów i podobają mi się one znacznie bardziej od romansideł dla dziewczyn. Podczas seansu nie widzę żółtych, czerwonych czy czarnych aut, ale konkretne marki. Ale cóż poradzić, skoro obecnie kina zalewają fale ckliwych romantycznych komedyjek, po których jedynie mogę, delikatnie mówiąc, zwymiotować tęczą? Jednak dla równowagi mięknę - płakałam dwa razy. Dość już o mnie, wracam do filmu. Jest to historia Sama, nieudacznika i lekkiego dziwaka, który zostaje wplątany w bitwę między Autobotami i Deceptikonami o Kość, czyli źródło mocy. Dobrzy chcą ją zniszczyć, źli - wykorzystać, aby zawładnąć Ziemią i wygrać wojnę. Okazuje się, że Sam nie jest pierwszym lepszym nastolatkiem, który przez przypadek znalazł się w samym środku chaosu - posiada współrzędne Kości.
Muzyka? Klimatyczna, może nie jakiś wysokich lotów, ale idealnie pasuje do filmu, pomaga się w niego wczuć. Bohaterowie? Ciekawi, nietypowi. Special7 i jej szef są równie dziwni jak sprawa UFO i zakręceni jak cała ta sytuacja. Optimus jest majestatyczny jak na prawdziwego szefa przystało, a Bumblebee uroczy. Nie da się go nie polubić, szczególnie po "Bumblebee, przestań go oliwić.". O efektach specjalnych nie muszę chyba nikomu opowiadać. Po takim producencie i takim reżyserze nie spodziewałam się niczego innego.
Polecam zdecydowanie, ale wyłącznie fanom gatunku, bądź równie zakręconym ludziom jak ja. Nie gwarantuje, że spodoba się to miłośnikom "Pamiętnika".






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wyraź swoją opinię!:)