Tytuł polski: Transformers: Zemsta Upadłych
Reżyser: Michael Bay
Gatunek: Akcja, Sci-Fi
Druga część kasowego przeboju Michaela Bay'a i Stevena Spilberga. Poznajemy dalszy ciąg przygód Sama i Autobotów, którzy tym razem muszą zmierzyć się z widmem zagłady Ziemi. Upadły powstaje i postanawia uruchomić maszynę zapewniającą wieczną energię dla Transformerów, jednak przy okazji niszcząc Słońce. Pokonać go może jedynie Prime, który poświęca swe życie, aby ratować Sama.
Druga część, jak to zwykle bywa, nie trzyma poziomu pierwszej. Zdecydowanie gorsza, chociaż nie mówię, że zła. Pierwsze półtorej godziny to wartka akcja i ciekawe dialogi, ale końcówka niemiłosiernie rozciągnięta i ckliwa. Sam jest trochę jakby bardziej egoistyczny i nie przejmuje się losem Autobotów. Warto obejrzeć, bo seria tworzy spójną całość i szkoda przegapić jedną, słabszą część. Dodatkowo znów mamy okazje posłuchać niezłej muzyki i pooglądać ładne auta i przystojnych żołnierzy.
Niektóre słowa mogą brzmieć nieco patetycznie i głupio, ale ja puszczałam je mimo uszu. Wielkim atutem filmu jest brak Jona Voighta, który niesamowicie działał mi na nerwy w pierwszej części. Nie mamy także ładnej, acz denerwującej blondyneczki, która swoim IQ chciała pobić na głowę Sheldona Coopera. W każdym razie zapraszam do oglądania i dzielenia się swoim zdaniem na temat filmu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wyraź swoją opinię!:)