Tytuł oryginalny:Transformers: Dark of the Moon
Tytuł polski: Transformers 3
Reżyser: Michael Bay
Gatunek: Akcja, Sci-Fi
Każdy kto mówił, że Megan jest beznadziejną aktorką, powinien bić jej brawo. Po drewnianej i sztywnej grze, jaką zaserwowała nam Rosie, śmiem twierdzić, że Fox "coś" zagrała. No cóż, powiem szczerze, że zdecydowanie wolałam brunetkę w roli dziewczyny Sama. Ta obecna jakoś średnio przypadła mi do gustu. Nie dość, że ciągle miała otwarte usta, to większość czasu tylko wyglądała. I chyba o to właśnie chodziło. Częstotliwość z jaką zmieniała stroje zaskakiwała mnie niesamowicie. Nie zdążyłam przyzwyczaić się do jednego, a tu bach! Następny. O fryzurze nawet nie będę wspominać, bo wyszedłby mi esej na kilka stron a nie recenzja filmu.
Oto kolejna część przygód Sama i Autobotów. Teraz jednak nie są oni Wybawcami a zbędnym balastem, przynajmniej dla Rządu USA. Wszystko to za sprawą zgrabnej intrygi Deceptikonów, które postanawiają sprowadzić swoją Planetę na Ziemię...
Część, śmiem twierdzić, że najsłabsza z całej trójki. Od ciekawej jedynki, przez średnią dwójkę do dość słabej trójki. Reżyser postanowił zafundować nam istną równię pochyłą. Nie będę go winić, w głębi duszy wiem, że miało być to kino dla niewymagających widzów. Liczne efekty specjalne, epickie pojedynki, piękne i bardzo drogie auta oraz seksowna Rosie Huntington-Whiteley. Czegóż facet może chcieć więcej od kina akcji? Tylko, że nie jestem facetem i mnie takie coś nie zadowala.
Dobrze, że pojawiał się - chociaż zbyt rzadko! - mój kochany Bumblebee. Za plus mogę uznać muzykę. Zdecydowanie najlepsza jak do tej pory. Co tu dużo mówić? Obejrzyjcie i sami oceńcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wyraź swoją opinię!:)