Tytuł polski: Transcendencja
Reżyser: Wally Pfister
Gatunek: Sci- Fi, Dramat
Film o ciekawej fabule i z dobrymi aktorami, ale totalnie niewykorzystanym potencjale. Jak można tak zepsuć coś co zapowiadało się tak dobrze? I jeszcze do tego Johnny w roli głównej. Ale może wszystko od początku, nie tak chaotycznie.
Muzyka? Jest tam jakaś? Bo ja zupełnie nie kojarzę, nić nie zapadło mi w pamięć, a to źle.
Aktorstwo? Jak na taką obsadę, mogło być zdecydowanie lepsze. Chociaż z drugiej strony Depp był człowiekiem kiedy powinien i maszyną, kiedy było trzeba. Jednak jak na tego zdolnego aktora, średnio wyszło. Im więcej filmów z nim oglądam, przynajmniej ostatnio, tym częściej mam wrażenie, że Johnny wszędzie gra tak samo. Wiele jego ról jest podobnych, chociaż może się czepiam.
Moją uwagę na ekranie przyciągnął Paul Bettany. Bardzo podobała mi się jego gra aktorska, uważam, że Paul to aktor bardzo zdolny, choć niedoceniony. Wciąż czeka na rolę, która wyniesie go na szczyt. Niestety nie ma urody amanta ani 'tego czegoś', dlatego też rzadko widujemy go na ekranie.
Will Caster jest cenionym naukowcem, który kocha swoją pracę i pasje dzieli z ukochaną żoną, Evelyn. Niestety jego zapatrywania i eksperymenty naukowe nie podobają się wszystkim. Aby zapobiec opanowaniu świata przez sztuczną inteligencję i komputery, aktywiści postanawiają wyeliminować doktora. Zdesperowana Pani Caster, postanawia przenieść umysł męża do komputera.
Plusem tego filmu jest niejednoznaczność. Każdy z bohaterów ma swój cel, który w jego mniemaniu służy większemu dobru. To do widza należy wybór, kto jest tym dobrym, a kto złym.
Kolejny raz sprawdziła się moja teoria: im lepszy zwiastun, tym gorszy film. Zwiastun rzeczywiści zasługuje na uwagę i zachęca do obejrzenia filmu. Czasami myślę, że za niektóre zwiastuny powinny dostać Oscara.
Nie polecam jakoś szczególnie, ale też nie odradzam. Jest to ciekawy film, ale widziałam dużo lepsze.